DIY: Karmnik dla ptaków – część 1.

Karmnik jaki jest każdy widzi. Istnieje kilka sposobów na jego zrobienie, lecz nie mam na myśli różnych konstrukcji, wyszukanej architektury rozwiązania, czy wykorzystanych materiałów, tu liczy się podejście.

Przed przystąpieniem do zadania musisz odpowiedzieć sobie na dwa fundamentalne pytania:

  • Czy dam radę?
  • Czy chcę budować?

Obie odpowiedzi kompletnie nie mają znaczenia, w dalszej części wpisu udowodnię Ci że dasz radę, a to czy chcesz nikogo nie obchodzi. Zapewne chce Twoja latorośl, ptaki również chcą, więc przegrałeś – jesteś przegłosowany.

Do tematu należy podejść pragmatycznie, trzeba wejść w mózg ptaka, prześledzić tok myślenia, sprawdzić jego punkt widzenia. Po głębokiej analizie ptasiej logiki konkluzja jest następująca:

Ptaki nie będą wybrzydzać, a nawet jeśli zdarzy się jakaś mimoza, maruda cienko ćwierkająca, że cięcia krzywe, kąt zły, to nie poddawajcie się, tak właśnie wygląda życie.

Podejścia do budowy wyróżniam trzy, wszystkie opiszę, wszystkie są dobre,
wszystkie prowadzą do celu. Można także wprowadzić w życie plan będący mirażem tychże podejść. Wybór zostawiam Tobie.

Pierwsze to podejście osoby twardej, nieustępliwej i zdeterminowanej, tak twardej i tak zdeterminowanej, jak ludzie walczący o karpia w lidlu. Takie postawienie sprawy nazywam Podejściem Twardego Sk#!@&#yna w skrócie #PTS. Polega ono na tym że wszystkie czynności robisz sam, mierzysz, tniesz, wiercisz i przykręcasz. Cała odpowiedzialność za powodzenie przedsięwzięcia ciąży na Tobie. Zza odpowiedzialności cichutko, nieśmiało zerka gloria i chwała.

Drugie podejście jest subtelne, niemal poetyckie, dużo prostsze. Wyzbywasz się części odpowiedzialności, zatem nagroda może wydawać się mniejsza, lecz jest to mylne wrażenie. W podejściu tym dopuszczasz, że ktoś zmierzy i przytnie za Ciebie, a Ty sklecisz wszystko w całość.

Ostatnim podejściem jest zakup gotowego karmnika do złożenia, lecz wtedy drogi czytelniku nie będziesz mógł nazwać się bohaterem, zostaniesz jedynie „boha”, lub „terem”, Twoja praca ograniczy się jedynie do skręcania, sklejania, misternego przypasowywania elementów.

Zapytał by kto: „ale na co ten cały kram, wysiłku tyle” i rzeczywiście wszelkie te operacje tracą sens jeśli do pracy nie zaprosisz swojej latorośli, pełnym sukcesem będzie jeśli uda Ci się zaprząc do roboty dzieci i swoją drugą połówkę. W moim przypadku sukces był pełen, przez 2 godzinki budowaliśmy misternie karmnik. Ja, Mikołaj i moja żona Ola (w skrócie żOla, będę posługiwał się tym skrótem w kolejnych wpisach). Zabawa była przednia, polecam.

Wpis zrobił się długi, nie zdążyłem opisać części merytorycznej – więc można nazwać go podbudową teoretyczną. O napisanie posta z praktycznymi informacjami poproszę żOlę, ona zrobi to lepiej. Załączy dużo zdjęć, opisze logicznie czynności, potrzebne materiały, dzięki czemu zgłębicie cały proces, będzie on powtarzalny, a efekt prac stanie się przewidywalny. Gdybym ja go opisywał, mogłyby wyjść Wam przedziwne twory, coś osobliwego jak wille pod Łodzią. Wpis żOli znajduje się tutaj.

PS. karmnik od tygodnia stoi na balkonie, ale żaden skrzydlaty hrabia nie uraczył go swoją obecnością. W akcie desperacji wybrałem się do sklepu po ziarna. Wybór jest spory. Istnieją karmy dla dużych ptaków, dużych ptaków z dużymi dziobami ale małymi nóżkami,małych ptaków, małych ptaków z dużymi nóżkami, małych z małymi skrzydłami, małych ptaków z małymi ptakami, słowem wszystkie kombinacje anatomii ptaków. (tak jakby producenci bali się, że jeśli ptak zje niedostosowaną do jego budowy karmę to się zmutuje i zostanie pingwinem lub orką – z Majorki oczywiście). Słowem wszystko dla wszystkich. Tabletki witaminowe dla ludzi przy tych karmach to mały pikuś.

Opisy karm są bujne. Jakby pisał je sam Mickiewicz.

Do tych pól malowanych zbożem rozmaitem,
Wyzłacanych pszenicą, posrebrzanych żytem;
Gdzie bursztynowy świerzop, gryka jak śnieg biała

Tylko ptaki jakby tego nie doceniły. Ptak człowiekowi wilkiem.

Tutaj znajduje się drugi wpis z opisem budowy karmnika.

1 comment on “DIY: Karmnik dla ptaków – część 1.

  1. Niby informatyk, a jakby wieszcz😉 Będziemy śledzić z ciekawością dalsze perypetie żOli (oraz mMarcina z sMikołajem? 😉) 😁

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *