Nasza rodzinna świąteczna zasada prezentowa
Kojarzysz taką sytuację, gdy jedziesz na wigilię do brata? Będą tam (oprócz rodziny brata oczywiście) Twoi rodzice, babcia, teściowie brata i jego szwagierka z dziećmi. Albo może co roku obchodzisz dwie wigilie? Jedną ze swoją stroną rodziny, a drugą z rodziną Twojego męża? Nie ważne gdzie i z kim, zawsze już w listopadzie rodzi się w głowie ta myśl: co komu kupić pod choinkę? Czy wszystkim? Co ze szwagierką brata? Za jaką kwotę? A jak ktoś się wygłupi drogim prezentem, a ja będę miała dla kogoś tylko drobiazg? Spieszymy pomocą na tyle, ile sami potrafimy 🙂
Zanim przejdę do zdradzenia Wam naszej rodzinnej zasady prezentowej, krótko opiszę Wam naszą sytuację rodzinną i logistyczną w Święta Bożego Narodzenia. Oboje z Marcinem mamy po dwoje rodzeństwa i po 3 bratanków/siostrzeńców z każdej strony rodziny. Oboje mamy rodziców, szwagierki i szwagrów. Ja mam babcię, a Marcin ciocię i Dziadka i wszystkie te osoby spędzają z nami święta. Nie na raz. Zazwyczaj dzielimy się w ten sposób, że Wigilię spędzamy z moimi rodzicami, babcią i braćmi, a resztę świąt z rodziną Marcina.
Łatwo obliczyć, że na wigilii z moją rodziną jest 9 osób dorosłych i 5 dzieci. Kupowanie prezentów tylu osobom przez każdego członka rodziny generowałoby ogromne koszta. Każdy byłby zarzucony bardziej lub mniej trafionymi drobiazgami. Dodatkowo śledztwo pod kątem tego, co komu byłoby potrzebne, lub po prostu co chciałby dostać, należałoby chyba rozpocząć już w kwietniu. Tak samo zakupy. Albo zaciągnąć kredyt u bociana albo innego szpaka.
Po równo
Dlatego kilka lat temu ustaliliśmy rodzinną zasadę, która polega na tym, że każda para dorosłych (mam na myśli babcię z dziadkiem, ciocie z wujkami) robi prezent każdemu dziecku w rodzinie do kwoty 50 zł. Każde dziecko dostaje więc 4 prezenty o podobnej wartości od prababci, dziadków, wujka czy cioci. Swoim dzieciom robimy prezenty jakie chcemy – my akurat dajemy jakiś drobiazg, bo i tak chłopcy są zarzuceni w grudniu nowościami.
Druga zasada jest taka, że partnerzy między sobą same ustalają, czy robią sobie prezenty czy nie i mogą być one dowolne.
Losowanie
Trzecia zasada jest taka, że wśród dorosłych robimy losowanie. Każda osoba z rodziny losuje innego członka rodziny (nie może to być jego partner ani on sam) i tej osobie robimy prezent do 100 zł. Podczas losowania każdy dorosły wymienia 3-4 rzeczy, które chciałby dostać pod choinkę. Dzięki temu każdy kupujący wie, że jego prezent będzie trafiony. Nie mamy też dylematów, czy nasz prezent nie jest zbyt skromny lub zbyt wymyślny. W tym losowaniu nie bierze udziału moja babcia. Jej każdy daje jakiś drobiazg, a ona sama robi prezenty tylko prawnukom – ma ich sporo 🙂
Podsumowując – na spotkanie wigilijne z moją rodziną, w którym bierze udział 9 dorosłych i 5 dzieci, kupujemy z Marcinem upominek dla babci, 2 prezenty dla osób dorosłych (jeden prezent ja i jeden prezent Marcin) i 3 prezenty dla dzieci (moich bratanków). Dodatkowo jeśli chcemy, kupujemy prezenty sobie i naszym dzieciom.
Podobne ustalenia mamy z rodziną Marcina. Wśród dorosłych zawsze robimy losowanie i ustalamy kwotę, za jaką kupujemy podarunek (w tym losowaniu nie bierze udziału ciocia z dziadkiem – im przeważnie co roku przygotowujemy kosz z łakociami).
Zrzutka
Za to dzieciom zawsze rodzice Marcina i ciocia z dziadkiem przygotowują koperty z pieniążkiem, i jakieś drobnostki. My zaś z siostrą Marcina już kolejny rok zrzucamy się wspólnie dla całej piątki dzieci na jeden wspólny prezent. W tym roku, tak jak w poprzednim, będą to zestawy klocków kompatybilne z Lego. Wybraliśmy w tym roku 6 zestawów, z których zbudują całe miasto. Te klocki zostają w domu rodziców Marcina. Właśnie tam spędzamy święta i jeździmy tam praktycznie co drugi weekend, na sporą część wakacji i ferii zimowych. Dzięki temu wybierając się tam nie musimy wozić ze sobą zabawek, a dzieciaki rzadko się tam nudzą.
Podsumowując na święta z rodziną Marcina kupujemy 2 prezenty dla dorosłych i zrzucamy się z siostrą Marcina na wspólny prezent dla dzieci. Dodatkowo kupujemy łakocie dla Dziadka i Cioci.
No dobra, a co gdy idziemy na święta do kogoś, a tam będzie ktoś obcy?
Na przykład teście brata, albo jego szwagier? Mieliśmy kilka razy taką sytuację w święta i zawsze braliśmy ze sobą jakiś bezpieczny prezent – dla teścia brata alkohol, a dla szwagierki drugiego brata wino i słodycze (wcześniej robiliśmy rozeznanie, co lubią, aby nie popełnić gafy).
Jestem ciekawa, co sądzicie o naszym sposobie na świąteczne podarunki? Obliczyłam, że w tym roku na wszystkie prezenty (poza tymi dla mnie i Marcina) wydamy łącznie około 650 zł. To według Was dużo, czy mało przy 24 osobowej rodzinie?
- Postaw nam wirtualną kawę:
- pozostaw komentarz
- udostępnij artykuł w mediach społecznościowych
- polub naszą stronę na Facebooku i obserwuj nas na Instagramie
- oznaczaj nas za pomocą znacznika @dziecinnieproste
Przy tak licznej rodzinie to bardzo dobry pomysł. U nas przy mniejszej (mniej dzieci) zaczęłam zastanawiać się nad losami… I podana kwota jest małą kwotą przy tylu osobach (w tym dzieci… albo przede wszystkim:)). Pozdrawiam:)
Moja rodzina jest duża, wiec te zawsze losujemy kto komu robi prezent. Jest to bardzo fajny pomysl.