Mój patent na czyste mieszkanie w kilkadziesiąt minut. Wyzwanie #czystyponiedziałek
Na początek chciałabym wyjaśnić, o co chodzi z czystym poniedziałkiem. Wymyśliłam dla Was wyzwanie, które postanowiłam nazwać #czystyponiedziałek. Chodzi w nim o to, aby… sprzątać i wspólnie motywować się do tego sprzątania. Nie wiem jak Wy, ale ja lubię wiedzieć, że nie jestem w jakimś działaniu sama, a gdy mogę podzielić się z kimś efektami pracy (lub wiem, że muszę się nimi z kimś podzielić), to mam mega powera. To jak, wchodzicie w to?
Co należy zrobić, aby wziąć udział w wyzwaniu?
Instrukcja dla mających konto na Instagramie:
✔ co poniedziałek zobaczyć mój wpis #czystyponiedziałek i sprawdzić, czy przygotowałam jakieś ekstra zadanie
✔ posprzątać mieszkanie lub jakiś wybrany jego fragment (zrobić zdjęcie przed i po)
✔ dodać zdjęcie jako nowy wpis lub relację, oznaczyć profil @dziecinnieproste oraz dodać hasztagi #czystyponiedziałek #wyzwanie i #dziecinnieproste i napisać co udało Ci się zrobić
Dla mających tylko konto na Facebooku, instrukcja tutaj:
✔ co poniedziałek zobaczyć mój wpis #czystyponiedziałek i sprawdzić, czy przygotowałam jakieś ekstra zadanie
✔ posprzątać mieszkanie lub jakiś wybrany jego fragment (zrobić zdjęcie przed i po)
✔ dodać w komentarzu pod postem zdjęcie i napisać co udało Ci się zrobić
✔ będzie miło, jeśli udostępnisz mój post o wyzwaniu #czystyponiedziałek
Od razu muszę się usprawiedliwić – wiem, że większość z Was woli sprzątać w inny dzień tygodnia. Ja wybrałam poniedziałek ponieważ:
- na weekendy najczęściej wyjeżdżamy i nie ma nas w domu od piątku popołudniu do niedzieli wieczorem
- stwierdziłam, że miło będzie zacząć tydzień od porządków – wtedy cały tydzień będzie mi się wydawał bardziej uporządkowany
- w poniedziałki zaczynam pracę o 13
Twój #czystyponiedziałek może być każdym innym dniem tygodnia. To Ty tu rządzisz.
A teraz do rzeczy. Jaki jest mój patent na szybkie sprzątanie mieszkania?
Nasze mieszkanie ma 60 metrów kwadratowych. 3 pokoje, kuchnia, przedpokój, wc i łazienka. To stare mieszkanie w bloku z wielkiej płyty, w którym wszystkie remonty od czasu zakupu (4 lata temu), robiliśmy sami. Piszę to dlatego, żebyście zdawali sobie sprawę z tego, że nie mam pięknych gładziutkich ścian i prostych podłóg. Nie mam nowiutkich łatwych do sprzątania mebli kuchennych i armatury łazienkowej. Mam pomalowane farbą kafle, o których czystość ciężko zadbać. Nie mam garderoby – mam za to pełno dziwnych szafek i pawlaczy.
Sprzątanie zaczynam od ogarniania
Pisząc „ogarnianie” mam na myśli pozbycie się z widoku wszystkich rzeczy, które nie powinny leżeć tam, gdzie leżą. Tak więc wyrzucam to, co niepotrzebne, chowam to, co nie leży na swoim miejscu, a to co brudne wkładam do zmywarki lub kosza na brudną bieliznę. Ale zanim zacznę – szacuję.
Szacowanie
Szacowanie zajmuje mi około 2 minut. Polega na tym, że przechodzę przez całe mieszkanie i sprawdzam, co należy zrobić w każdym pomieszczeniu, aby było czysto. Tam, gdzie nie ma aż takiej tragedii, zaczynam sprzątanie, bo tam zajmie mi to najmniej czasu. Na początku ogarniam po kolei w każdym pomieszczeniu, a na koniec ścieram kurze i odkurzam oraz zmywam podłogi w całym mieszkaniu.
Mój ostatni rekonesans i szacowanie wyglądało tak:
Kuchnia. Potrzeba odgruzowania blatów ze zbędnych przedmiotów, zmycia naczyń lub wstawienia ich do zmywarki, wyrzucenia śmieci, zmycia blatów i stołu, zamiatania i zmycia podłogi.
Sypialnia. Potrzeba ułożenia rzeczy do szafek, kartonu z rzeczami krawieckimi na szafę, pościelenia równo łóżka, ułożenia poduszek, ułożenia rzeczy z biurka na swoje miejsce, starcia kurzu i odkurzenia podłogi.
Pokój Mikołaja. Potrzeba ułożenia zabawek, starcia kurzu, odkurzenia podłogi i pościelenia łóżka.
Salon. Potrzeba dokończenia szycia kocyka (zaszycie otworu), schowania przyborów do szycia na swoje miejsce, ustawienia tipi i zjeżdżalni, zdjęcia prania z suszarki i ułożenia rzeczy na swoje miejsce, rozwieszenie kolejnych rzeczy do wyschnięcia, starcie kurzu, odkurzenie, zmycie podłogi.
Przedpokój. Potrzeba ułożenia butów, schowania toreb i siatek, posprzątania na konsolce, starcia kurzu, umycia lustra i odkurzenia podłóg.
I faza sprzątania
Tak jak wspomniałam wcześniej, w pierwszej fazie sprzątania nie ścieram kurzu, nie odkurzam i nie myję podłóg.
Uznałam, że najmniej pracy mam w sypialni i pokoju Mikołaja. Miałam rację. Ogarnięcie tych dwóch pomieszczeń zajęło mi kolejno 8 i 4 minuty.
Następnie wzięłam się za ogarnianie przedpokoju, które zajęło mi 6 minut. Sprzątanie kuchni pochłonęło 11 minut mojego czasu, a salonu 15.
Tego dnia nie sprzątałam łazienek. Nie miałam weny, nie zawsze trzeba wszystko od razu. Poza tym na łazienki mam inny patent, który opiszę w kolejnym wpisie z cyklu #czystyponiedziałek.
Widzicie więc, że I faza sprzątania zajęła mi łącznie 44 minuty.
Następnie poświęciłam 15 minut na ścieranie kurzy, 15 minut na odkurzanie i 15 minut na mycie podłóg (chodzi o całe mieszkanie – te czynności idą zdecydowanie szybciej, gdy mieszkanie jest odgruzowane i ogarnięte). Zrobiłam to po powrocie z pracy. Nie trzeba wszystkiego od razu. Ale można. Jak kto woli.
Łączny czas, jaki poświęciłam na sprzątanie wyniósł minut, 89 minut czyli 1,5 godziny.
Sprzątanie wc i łazienki zajmuje mi 1 godzinę, więc całe mieszkanie błyszczy w 2,5 h.
Przygotowywałam dla Was ten wpis tydzień temu. Muszę przyznać, że dla mnie samej był to motywator. Miewam problemy z czystością w mieszkaniu, ale myślę, że nadszedł czas, kiedy należy to w końcu zmienić. Powiem Wam jeszcze, że w zeszłym tygodniu starałam się trzymać zasady 2 minut. Jeśli uporządkowanie czegoś zajmie mi mniej niż 2 minuty, robię to natychmiast. Dzięki temu dziś czeka na mnie o wiele mniej sprzątania.
Dlaczego nie lubię, gdy sprząta Marcin?
Pewnie niektórzy zapytają, czy Marcin sprząta. Jasne, że sprząta. Często zmywa naczynia, ogarnia kuchenkę, blaty kuchenne, zapakowuje i rozpakowuje zmywarkę. Ściąga pranie z suszarki. Ściera kurze i odkurza. Natomiast ja nie lubię, gdy on sprząta (oprócz kuchni). Dlaczego? Po pierwsze robi to baaardzo dokładnie i baaardzo powolnie. Pucuje jedno biurko pół godziny. Szmatką na mokro, mleczkiem, szmatką na sucho. Cholery idzie dostać. Poza tym, kiedyś powiedziałam mu „w łazience jest syf, w kabinie prysznicowej nic nie widać przez szybę, mógłbyś tam posprzątać”. No to posprzątał. Przygotował sobie specyfiki, gąbeczki, szmateczki i zamknął się w łazience. Na 40 minut. po tym czasie otwiera drzwi. Wchodzę do łazienki i widzę szybę do kabiny błyszczącą jak nóweczka. Wow, rewelacja. No… ale obok nadal tak samo usyfiona wanna, baterie, brudna umywalka, lustro i pralka. Ah, ci informatycy i ich zadaniowe myślenie.
co z Mikołajem?
Pewnie niektórzy też zapytają o to, jakie obowiązki ma Mikołaj. Jasne, podczas zabawy (a raczej po niej lub przy zmianie aktywności) prosimy go, żeby posprzątał, odłożył zabawkę na miejsce. Ma też w pokoju swoją zmiotkę z szufelkę i wie, gdzie w domu jest śmietnik. Jednak ani on, ani my nie jesteśmy robotami i czasami zastajemy w jego pokoju właśnie takie widoki, jak powyżej.
To już wszystko, co mam Wam do przekazania na początek wyzwania. Teraz kolej na Was, pokażcie, co Wam się udało okiełznać w mieszkaniu.
- Postaw nam wirtualną kawę:
- pozostaw komentarz
- udostępnij artykuł w mediach społecznościowych
- polub naszą stronę na Facebooku i obserwuj nas na Instagramie
- oznaczaj nas za pomocą znacznika @dziecinnieproste
Mieszkam sama, więc mam trochę mniej sprzątania niż bym miała rodzinę. Podobnie, najpierw wszystko ogarniam, zmywam naczynia, składam ubrania, ścieram kurze, ściele łóżko itd. Później włączam moją roombę ona odkurzy, a ja na koniec zmywam podłogi. W domu jest czysto jak w pudełeczku.
Ja część rzeczy – zwłaszcza tych sezonowych – przeniosłam do małego magazynu samoobsługowego w Less Mess Storage. Mieszkanie mi się odgruzowało i dzięki temu odzyskałam przestrzeń dla siebie.