My, madki bombelków
Kiedy rodzinka się powiększy?
Ania i Maciek są świeżo po ślubie. Przy każdej okazji rodzina i znajomi pytają, kiedy dziecko. Ostatnio na imieninach teściowej Ania usłyszała od szwagra, że chyba słabo się stara, żeby zagonić męża do sypialni.
Na tych samych imieninach była Beata, kuzynka Maćka, z dwuletnią córeczką. Przy kawie ciocia Marylka stwierdziła, że to chyba najwyższy czas na drugie dziecko. Beata do końca imprezy siedziała bez słowa. Niedawno straciła ciążę i nie miała sił i chęci, aby opowiadać innym o swoich przejściach.
Trzecie? Znowu?!
Karolina i Wojtek mają dwójkę dzieci. Starszy syn chodzi do podstawówki, córeczka do przedszkola. Właśnie wprowadzili się do nowego domu. Na parapetówce dzielą się z rodziną radosną nowiną – spodziewają się trzeciego dziecka. „Znowu?!”, „Ooo, to teraz będziecie mieć kartę dużej rodziny i 1500+, he he he”, „O matko, wiesz w co się pakujesz?”, „Dzieci już odchowane, zrujnujesz sobie życie”, „Nikt nie będzie chciał potem przyjąć do pracy takiej matki, co to siedzi od 10 lat w domu z dziećmi”, „Ale będziecie mieli ciężko”, „No to się wkopaliście” – Oto, co usłyszeli od bliskich. Przynajmniej mają siebie, aby razem cieszyć się swoim szczęściem. Przecież tak długo starali się o trzecie maleństwo.
„Bioro pińcet plus, a dzieci nie wychowujo”
Malwina wyszła właśnie z pracy i pędzi do salonu kosmetycznego. Po ekspresowym manicurze odbiera dzieci z przedszkola i idzie z nimi na plac zabaw. Po drodze wstępuje do sklepu. Synek Malwiny jest dziś bardzo zmęczony i marudny. Przy kasie prosi o wafelka, ale Malwina mu odmawia, mówiąc, że po spacerze zjedzą obiad i deser w domu. Chłopiec zaczyna krzyczeć. Stojąca obok w kolejce kobieta komentuje :”Dzieci narobio, pińcet plus bioro, paznokcie robio, a dzieci nie wychowujo i żałujo na słodkości”. Malwina pospiesznie wychodzi ze sklepu ze łzami w oczach.
Wykluczenie
Do Igi i Karola wpadają znajomi – Bartek i Kasia. Wpadają sami. Psa zostawili w domu. Bartek poprosił Karola o pomoc w przycięciu kilku desek – nie ma w domu piły, a Karol ma. Iga i Kasia piją kawę. Znajoma opowiada o ostatnim, wieczornym spotkaniu przy piwku z ich wspólnymi znajomymi. Z rozmowy wynika, że często się spotykają. Iga zastanawia się w myślach, kiedy oni ostatnio u nich byli. I już wie – to było 3 lata temu, przed urodzeniem ich pierwszego synka. Później Kasia przestała ich zapraszać.
Marta stara się o nową pracę. Poprzednia umowa wygasła, gdy była na urlopie macierzyńskim. Na rozmowie rekruter pyta jej, kto będzie brał zwolnienie, gdy dziecko będzie chore – ona czy mąż?
Zabiłabym kaszojada
Irena na problem z kwiatem. Na liściach pojawiły się szare plamy, nie wie co to jest. Dodatkowo córka Ireny ostatnio bawiła się nożyczkami i przez przypadek (lub całkiem celowo) obcięła 3 liście. Irena postanawia zapytać o radę na grupie roślinnych maniaków na Facebooku. Dodaje fotkę, na której dziewczynka podlewa kwiatka różową konewką. Może ktoś poradzi jej, jak walczyć z chorobą liści i jak może pomóc roślinie zregenerować się po ataku 2 latki.
Po kilku godzinach Irena wchodzi na forum, aby przeczytać odpowiedzi. „Zabiłabym kaszojada”, „Dlatego nienawidzę dzieci”, „To grupa roślinna, a nie bombelkowa”, „Kolejna madka z rozwydrzonym bachorem”, „To wciornastki. A dziecko uczyłabym szacunku do roślin od małego” i komentarz od admina „To grupa roślinna. Zabronione jest dodawanie zdjęć z dziećmi. Zamykam wątek”. Irena się wzburzyła. Scrolluje stronę i widzi sporo zdjęć roślin z kotami, chomikami, właścicielami roślin na pierwszym planie. Pod jednym zdjęciem z kotem i rozsypaną ziemią Irena czyta komentarze: „Biedny kot, dobrze, że doniczka nie spadła na niego” , „Spójrz w te oczy, jak można być na niego złym?”, „Uważaj na monsterę, jest trująca dla zwierząt”. Irena z żalem zamyka laptopa.
Żyć nie umierać
Alicja idzie na spotkanie klasowe. od matury minęło już 15 lat. Wszyscy opowiadają, co robią w życiu: doktorat, praca za granicą, własna firma, awanse, podróże. Tylko kilka osób ma dzieci. Ktoś pyta Alicję, czym ona się teraz zajmuje. Mówi, że jest na urlopie macierzyńskim, bo niedawno urodziła drugie dziecko i pomaga mężowi w prowadzeniu firmy stolarskiej. Zajmuję się papierami i kontaktem z klientami, gdy synek śpi, a starszak jest w przedszkolu. „Aaaa, to siedzisz w domu. Takiej to dobrze – kawusia, ploteczki z innymi mamuśkami. Żyć nie umierać” – kwituje kolega z klasy.
Olga zawsze chciała mieć dużą rodzinę. Sama z takiej pochodzi i chciałaby dać podobny dom, wsparcie rodzeństwa i bliskie relacje swoim własnym dzieciom. Zawsze lubiła ten pełny, zawsze otwarty dla wszystkich dom, do którego chętnie wpadali jej znajomi. Gdy podczas spaceru mówi Monice, że jest w 4 ciąży, koleżanka jej gratuluje. Rozstają się na parkingu, każda wsiada do swojego auta. Olga dostaje SMS od Moniki „Mam newsa, Olga znowu jest w ciąży, jakaś masakra. Chyba ta kościelna oaza im pierze mózgi”. Jak łatwo się domyślić, SMS był wysłany do Olgi przez pomyłkę.
Natalia bardzo dobrze czuje się w roli mamy. Głęboko wierzy w to, że dobrze wychowuje swoje córki i daje im od siebie to, co jest dla nich najlepsze. Nie wyklucza kolejnych dzieci. Młodszą córkę karmi piersią już 1,5 roku. Czeka, aż mała sama odstawi się od piersi. Daje jej czas. Ostatnio babcia Natalii powiedziała, że chyba już czas na zakończenie karmienia piersią. Przecież dziecko nie potrzebuje już jej jałowego mleka. Usłyszała też, że chyba nie zamierza obciążać swojej macicy kolejną ciążą. Nie chce przecież umrzeć i osierocić dzieci. Jej 4-letnia córka też to słyszała.
Pokazać Ci, jak się dzieci robi?
Małgosia i Andrzej mają jednego, długo wyczekiwanego synka. Udało im się po 3 poronieniach i 2 nieudanych próbach in vitro. Oboje są już przed 40stką i nie liczą na cud. Cieszą się tym, co mają. Każdą wolną chwilę spędzają razem i dziękują losowi, że mają siebie, są zdrowi, nie narzekają na pieniądze. Ostatnio na grillu u znajomych kolega palnął „Andrzej, zapomniałeś już, jak się dzieci robi? Może ja Ci pokażę, stary? Parkę byście mogli mieć, przecież Was stać”. Małgosia na szczęście tego nie słyszała. W tym czasie rozmawiała z koleżankami i żaliła się, że ich syn ostatnio przechodzi bunt 2-latka. „O kochana, Ty nie narzekaj. Masz tylko jedno dziecko. Ja mam trójkę i co mam powiedzieć?”.
Która z Was była kiedyś w skórze Małgosi, Ani, Ireny, Beaty lub Olgi? A może spotkały Was takie sytuacje jak Alicję, Martę, Igę, Malwinę i Karolinę? Mnie spotkały, nie jeden raz. Wiem, że Was też. *
Nasuwa mi się jedna myśl, która idealnie podsumowuje powyższe sytuacje. Dajmy innym żyć ich życiem. Myślę, że nic innego nie muszę dopowiadać.
*Sytuacje opisane w artykule, to Wasze historie, które opisałyście odpowiadając na moje zeszłotygodniowe stories. Imiona bohaterów zostały zmienione
- Postaw nam wirtualną kawę:
- pozostaw komentarz
- udostępnij artykuł w mediach społecznościowych
- polub naszą stronę na Facebooku i obserwuj nas na Instagramie
- oznaczaj nas za pomocą znacznika @dziecinnieproste
To jest nie do opisania…czytam te wszystkie historie i gdzieś mnie w środku z każdą historią boli…Jak bardzo jad wylewa się na innych przy temacie dzieci…czy są czy ich nie ma, czy za wcześnie czy za późno, czy chude czy grube, czy ciche czy głośne…każdy pretekst dobry, aby dogryźć, kopnąć, wyśmiać. A w tym wszystkim wisienka na torcie: rodzina. Siostry, matki, ojcowie, babunie, bracia, kuzynki…oni wiedzą lepiej co Ty masz robić i jak masz żyć.
Ja osobiście zastanawiam się w takich sytuacjach, kto kogo upoważnił do takich słow. Krzywdzących, piętnujących, osądzających. Człowiek się nawet nie broni i nie komentuje, bo nie ma siły.
Mało to optymistyczne wszystko, bo czuję, że nie ma szacunku dla drugiego człowieka. Takie społeczeństwo? 🙁
Czytam to wszystko i łzy mi aż lecą jak ludzie mogą krzywdzić gadaniem innych sama odnajduje siebie w jednej z tej historii narazie jednej bo myślę że jak jedna się zakończy to przyjdzie czas na kolejne bo to jest już przecież schemat nie masz dzieci komentują masz jedno to kiedy drugie masz trzecie to o matko patologia. Powinniśmy o tym głośno mówić i uświadamiać ludzi ze tak zwyczajnie nie wypada mówić. Dziękuję za ten wpis.
Nie mogę tego czytać! Po prostu żal mi tych wszystkich osób. Każdy ma swpje życie i problemy nie ma co dokładać innych. Ja sama usłyszałam, że przy dwójce (dziewczynka i chłopiec) już starczy, bo macie parkę. Najlepsze też co usłyszałam, że do pracy to chyba teraz nie pójdziesz jak przy pierwszym… szkoda słów i najgorsze, że to od bliskich… taki los…pozdrawiam inne matki…
jestem mamą jednego syna. Postanowiliśmy z mężem, że na tym koniec… i on stop słucham, kiedy drugie, nie róbcie za dużej przerwy, bedzie nowy dom to pewnie bedzie drugie dziecko, no jak jedynak?.
jestem rozgoryczona jak słyszę te teksty…. nikt nie wie jak mi jest teraz trudno, w jakiej dokładnie sytuacji jesteśmy… ale radzić każdy by chciał, mimo, że o rady nie proszeni.
Jestem mamą długo wyczekiwanej córci, urodzonej w kwietniu tego roku. ILE razy słyszałam teksty zamieszczone w artykule, kiedy drugie itd. Jestem po poważnym wypadku samochodowym, to dziecko które mam to cud , mimo obaw ciąża minęła dobrze, poród (cc). Raczej pozostanie jedynaczką, muszę myśleć o swoim zdrowiu, sprawności by ją wychować i pokazać życie. I niech każdy kto mnie krytykuje zachowa to dla siebie a mi pozwoli cieszyć się z mojego macierzyństwa i córci ❤️❤️❤️🙂
Dziękuję za te wpisy:))
Teraz po kilkuset nieprzespanych nocach od urodzenia córci, wreszcie odczułam że mnie ktoś rozumie. Pozdrawia wszystkie Matki!!!