Wymarzony i wyczekiwany
Wyobraź sobie swój wymarzony samochód. Po chwili zastanowienia, pewnie już doskonale wiesz, jaki to typ samochodu, jaki miałby mieć kolor, jaką tapicerkę, a jakie wyposażenie.
Przyjmijmy, że Twoim wymarzonym samochodem byłby wysoki, srebrny SUV z jasną, kremową, skórzaną tapicerką. Miałby webasto, podgrzewane fotele z fukcją masażu oraz schładzany schowek i trzymadełko na napoje. Oczywiście musiałby być bezpieczny i mieć pojemny bagażnik.
A teraz wyobraź sobie, że ktoś mówi Ci, że właśnie takie auto znalazł dla Ciebie w jednym z salonów motoryzacyjnych. Podekscytowana jedziesz je kupić, a na miejscu okazuje się, że to mały, czerwony, trzydrzwiowy sedan z niewielkim bagażnikiem. Ma działającą klimatyzację, ale wymaga ona odgrzybienia. Zamek centralny nie zawsze działa, a bagażnik czasami otwiera się nagle podczas jazdy. Na szarej, welurowej tapicerce, która właściwie Ci się podoba, niestety widać kilka śladów po papierosie. Żeby otworzyć maskę, musisz najpierw stuknąć w nią dwa razy z góry, a żeby odpalić silnik, auto musi stać lekko z górki. Auto jest małe i zwinne, ale w kilku miejscach ma ślady rdzy, a nad lewym błotnikiem widać ślad po szpachlowaniu. Widocznie auto miało jakąś małą stłuczkę. Jesteś rozczarowana, nieprawdaż?
Dlaczego Cię o to poprosiłam?
Pewnie zastanawiasz się, dlaczego piszę tu o wyborze auta. Już wyjaśniam. Wyobraź sobie, że wcale nie proszę Cię, abyś wyobraziła sobie auto, tylko dziecko. Takie które sobie wymarzyłaś, a nie takie, które dała Ci natura..
W poszukiwaniach auta możesz sobie odpuścić – nie kupować tego konkretnego, tylko szukać dalej, aż znajdziesz swój ideał. Rodząc dziecko, nie masz takiego wyboru. Musisz je zaakceptować takim jakie jest. Jego wygląd, zachowanie, cechy charakteru. Doskonale wiem, że czasami jest to jednak bardzo trudne.
O wykonanie podobnego ćwiczenia zostałam poproszona podczas kursu Pozytywnej Dyscypliny, w którym ostatnio miałam okazję brać udział. Przyznam szczerze, że pod koniec ćwiczenia, kiedy dotarło do mnie, co właśnie się stało, łzy stanęły mi w oczach. Naprawdę głęboko zaczęłam zastanawiać się nad przekazem, jaki to ćwiczenie za sobą niesie. Was również do tego zachęcam. Do zastanowienia się i małego rachunku sumienia. Pamiętajcie, że akceptacja to coś, czego nasze dzieci bardzo potrzebują.
- Postaw nam wirtualną kawę:
- pozostaw komentarz
- udostępnij artykuł w mediach społecznościowych
- polub naszą stronę na Facebooku i obserwuj nas na Instagramie
- oznaczaj nas za pomocą znacznika @dziecinnieproste
Bardzo, bardzo ciekawe i dające do myślenia ćwiczenie!