Ciekawe miejsca: Malta dzień 3. Mdina, Rabat i klify Dingli.
Na Maltę wybraliśmy się ze znajomymi w lutym 2019 roku. Najważniejsze informacje o Malcie znajdziecie we wpisie, który znajdziecie tutaj. Relację z poprzednich dni naszej podróży możecie przeczytać z kolei tu i tu.
Trzeci dzień na Malcie był już ostatnim, jaki mieliśmy spędzić na tej pięknej wyspie. Kolejnego dnia rano czekał na nas transfer na lotnisko i lot powrotny do Polski.
Po typowo brytyjskim, hotelowym śniadaniu wybraliśmy się na przystanek Ross, z którego autobusem nr 202 odjechaliśmy do Mdiny – pierwszej stolicy Malty. Na autobus czekaliśmy dość długo. Poprzedni, spóźniony odjechał nam sprzed nosa, a kolejny nadjechał ponad 30 minut po czasie podanym na rozkładzie. Na miejsce dojechaliśmy w niecałą godzinę.
Z przystanku autobusowego drogowskazy pokierowały nas w stronę Bramy Miejskiej średniowiecznego miasta. Mdina zamieszkana była już na początku IV tysiąclecie p.n.e. Później Fenicjanie założyli tam warowną osadę. Kiedy Malta dostała się pod władzę Cesarstwa Rzymskiego, powstał tu pałac rzymskiego gubernatora. W 870 roku miasto zdobyli Saraceni, którzy nadali mu jego współczesną nazwę oraz otoczyli je grubymi murami obronnymi i fosą. W 1091 roku Mdina dostała się pod władzę Normanów. Wiele budynków z czasów średniowiecza zostało zniszczonych podczas potężnego trzęsienia ziemi w 1693 roku. Po tej katastrofie miasto ponownie odbudowano i wzniesiono nową katedrę świętego Pawła.
Jak widzicie, historia Mdiny jest niezwykle rozbudowana. Dzięki temu, można tam dziś podziwiać budynki będące niezwykłą mieszaniną architektury normańskiej i barokowej. Obecnie Mdinę zamieszkuje mniej niż 300 osób, a miasto jest wyłączone z ruchu kołowego (z pewnymi wyjątkami), dzięki czemu panuje tu niezwykła cisza i błoga atmosfera sprzyjająca spacerom. Z tego powodu miasto nazywane jest mianem Silent City.
Klucząc wąskimi uliczkami mogliśmy poczuć ducha tego miejsca. Urocze balkoniki i okiennice, kawiarenki ukryte na dziedzińcach pełnych zieleni, rośliny porastające ściany budynków, dźwięk podków koni ciągnących bryczki – to wszystko tworzy niezwykłą atmosferę tego miejsca.
Przy Bastion Square podziwialiśmy niezwykłą panoramę Malty. Można stamtąd zobaczyć północną część wyspy, aż po samo morze.
Zwiedzając Mdinę nie można przeoczyć okazałej Katedry Św. Pawła z licznymi barokowymi freskami, rycinami i rzeźbami wewnątrz.
Miasto otoczone jest przez fortyfikacje, w których dawnej fosie założono ogrody Howarda. Można tam pospacerować, przysiąść na ławeczce i odpocząć w otoczeniu cudownej zieleni.
Następnym punktem, który chcieliśmy zobaczyć były Klify Dingli. Ponownie tego dnia, długo czekaliśmy na autobus. Wiedzieliśmy, że na miejsce możemy dojechać autobusem nr 56 lub 201. Żaden z nich nie nadjechał przez 45 minut, więc zrezygnowani postanowiliśmy zmienić kolejność zaplanowanych na ten dzień aktywności i przespacerować się po sąsiednim mieście – Rabacie. Przeszliśmy 100 metrów i zobaczyliśmy nadjeżdżający autobus 201. Stwierdziliśmy, że nie wiadomo, kiedy zjawi się kolejny i co sił w nogach pobiegliśmy na przystanek. Tam kierowca zmienił numer autobusu na 202, bo rzekomo kończył już bieg na tej linii. Taki żarcik, nici z naszej podróży. Poszliśmy więc w stronę Rabatu.
Główną atrakcją Rabatu są katakumby. Katakumby św. Pawła połączone są z grotą, w której według legendy święty mieszkał, gdy jego łódź rozbiła się u wybrzeża Malty. Nad grotą zbudowano kościół imienia św. Pawła. Z katakumb można przedostać się do muzeum. Wejście do katakumb i muzeum to koszt 5€ . W Rabacie są też drugie katakumby, dużo mniej reklamowane i… bezpłatne. Może nie do końca, bo aby do nich wejść należy złożyć ofiarę na utrzymanie znajdującej się nad nimi Kaplicy św. Katalda.
Na głównym placu Rabatu usytuowane są liczne kawiarenki i restauracje, gdzie można skosztować maltańskich przysmaków. My skorzystaliśmy z oferty jednego z licznych barów, nieco oddalonego od głównej ulicy, gdzie kupiliśmy Ftirę – tradycyjną maltańską kanapkę. Do przygotowania ftiry używa się specjalnego chleba o kształcie dużego bajgla, który wypiekany jest w piecu opalanym drewnem. Pieczywo po rozcięciu smaruje się oliwą i układa się na nim różne dodatki. My spróbowaliśmy ftiry z mięsem z królika, bekonem, kiełbaską, serem i sałatą. Osobliwe, ale smaczne.
Spacerując wąskimi uliczkami dotarliśmy na przystanek autobusowy w Mdinie. Niespodziewanie nadjechał autobus nr 56, więc skorzystaliśmy z okazji i wybraliśmy się w kierunku klifów Dingli. Czym dalej od Mdiny, autobus coraz bardziej pustoszał. Po kilku przystankach zostaliśmy w nim tylko my. Kierowca sam zatrzymał się na przystanku i powiedział nam, że jeśli chcemy iść na klify, musimy wysiąść właśnie tutaj. Autobus odjechał, a my zostaliśmy na pustkowiu – tylko droga, kamienny murek a za nim… widok zapierający dech w piersiach.
Najwyższy punkt Klifów Dingli położony jest na wysokości 253 metrów nad poziomem morza. Z góry rozciąga się oszałamiający widok na Morze Śródziemne, wyspę Filfla – najdalej na południe wysuniętą część Malty oraz na pola uprawne, które znajdują się u stóp klifów, tuż nad linią brzegową.
Usiedliśmy na głazach i przez dłuższą chwilę napawaliśmy się pięknym widokiem, a następnie spacerem ruszyliśmy po zboczu w stronę miasteczka Dingli. Stamtąd autobusem nr 181 wróciliśmy do Mdiny, gdzie przesiedliśmy się do autobusu nr 202 i wróciliśmy do st. Julians.
Tego dnia musieliśmy się spakować, gdyż o 5 rano czekał na nas transfer na lotnisko. Po powrocie do miasteczka zjedliśmy pyszny obiad w miejscowej restauracji, ostatni raz skorzystaliśmy z hotelowego basenu i sauny oraz wstąpiliśmy do pubu The Beer Garden na ostatniego Ciska.
Malta zrobiła na nas niezwykle pozytywne wrażenie. Polecamy ją gorąco na dłuższe i krótsze wypady. Chętnie wrócimy tam w przyszłości. Biorąc pod uwagę ilość robót budowlanych, na które można tam natrafić, za kilka lat może to być zupełnie inne miejsce.
A wy, byliście już na Malcie? Jakie miejsca najbardziej przypadły Wam do gustu? Może zechcecie polecić innym czytelnikom swoje typy?
- Postaw nam wirtualną kawę:
- pozostaw komentarz
- udostępnij artykuł w mediach społecznościowych
- polub naszą stronę na Facebooku i obserwuj nas na Instagramie
- oznaczaj nas za pomocą znacznika @dziecinnieproste